piątek, 29 kwietnia 2016

Jak zorganizować przeprowadzkę?


przeprowadzka

Od paru lat temat zmiany miejsca zamieszkania stał się bardzo bliski mojemu sercu. Kilka przeprowadzek w Polsce i później ta najważniejsza, najtrudniejsza - przeprowadzka do Francji. Ominęło nas, na szczęście, przewożenie mebli - dorobiliśmy się jedynie dużej składanej szafy (IKEA da się lubić), kilku szafek, później dołączyły jeszcze stolik oraz fotel. Wszystko na tyle kompaktowe, że udało się obejść bez pomocy firmy przewozowej. 

Pamiętam, że za pierwszym razem było najtrudniej, dlatego zapraszam do przeczytania sposobów, które udało nam się wypracować do tej pory. Z wielką przyjemnością przeczytam również jak Wy radzicie sobie ze zmianą miejsca pobytu :)

przeprowadzka

Co najmniej na miesiąc przez planowaną przeprowadzką zaczynaliśmy gromadzić różnego rodzaju torby. Doskonale spisały się niebieskie torby na ramię z IKEI oraz torby podróżne pożyczone od rodziny. W naszym przypadku torby spisały o wiele lepiej niż duże pudła, ponieważ okazały się bardziej pakowne i łatwiejsze do ułożenia w samochodzie.  


przeprowadzka

Mniej więcej w tym samym czasie gromadziliśmy właśnie woreczki foliowe oraz pudełka po butach. Te ostatnie namiętnie zbieram od dłuższego czasu - bardzo pomagają w utrzymaniu porządku, gdy mamy do dyspozycji niewielką przestrzeń. W ładnym pudełku po butach przechowuję np. przedmioty używane przed snem, dzięki temu unikam bałaganu na nocnej półce :) 

przeprowadzka

Opisy toreb / pudeł to podstawa, żeby później nie zginąć w natłoku rzeczy. Za pierwszym razem zapomniałam i później wyrzucałam to sobie dłuuuuugo... Nigdy nie piszę bezpośrednio na pudle, bo później prawdopodobnie będę go jeszcze do czegoś potrzebować. Zamiast tego przywiązuję karteczkę z dokładnym opisem zawartości lub przyklejam delikatnie taśmą klejącą.

Uwaga! W przypadku pudeł dobrze jest zamontować przynajmniej dwie karteczki - u góry i z boku. Niezależnie od ułożenia któraś z nich zawsze będzie dla nas widoczna. 


przeprowadzka

Ważną sprawą okazało się również pakowanie poszczególnych rzeczy kategoriami. Warto pakować rzeczy kuchenne do torby oznaczonej "KUCHNIA", a rzeczy osobiste do torby "SYPIALNIA". Dzięki temu o wiele szybciej i łatwiej będziemy mogli odnaleźć się w nich później. Przy ostatniej przeprowadzce oznaczenie kategorii + karteczka z opisem zawartości okazały się kluczem do spokojnego snu  :)


przeprowadzka

Wyjadając takie produkty jak ryż, kasza czy wszelkiego rodzaju puszki - odejmujemy sobie cenne kilogramy noszenia. Również przy gospodarowaniu środkami czyszczącymi dobrze mieć na uwadze planowaną przeprowadzkę.

przeprowadzka

Zazwyczaj po przewiezieniu całego dobytku i rozlokowaniu pudeł w nowym mieszkaniu, ostatnie na co mamy siłę, to szukanie piżamy czy ręcznika. Warto takie rzeczy przygotować wcześniej i spakować oddzielnie do bagażu podręcznego, który przewieziecie do nowego miejsca na końcu. Pościel w zasięgu ręki też będzie bardzo przydatna :) 

Dodatkowe wskazówki:

  • Samochód - warto zorganizować przed przeprowadzką jak najbardziej pakowne auto. My, dzięki uprzejmości naszych przyjaciół którzy pożyczyli nam samochód, zaoszczędziliśmy co najmniej pół dnia na jeżdżeniu tam i z powrotem.
  • Pomoc przyjaciół - bardzo, bardzo przydatna i nieoceniona. Nawet, jeżeli nie macie dużo rzeczy, to w dniu przeprowadzki może okazać się, że jest ich nieco więcej, a torby są jednak bardzo ciężkie. 
  • Eliminacja tego, co niepotrzebne - być może części rzeczy już od dawna nie używacie lub o nich zapomnieliście. Wtedy warto pomyśleć o zorganizowaniu np. wyprzedaży :)

Przeprowadzka do Francji okazała się zdecydowanie prostsza - mogliśmy zabrać tylko to, co zmieściło się do samochodu. Jako, że za rok planujemy powrót do Polski, to nie gromadzimy tutaj zbyt wielu rzeczy i mamy nadzieję, że wracając upchniemy się do samochodu równie łatwo ;) 

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Bycie fit, anioły i... francuski

Ostatnio wypracowałam nową metodę nauki, która okazuje się bardziej czasochłonna niż wszystkie inne razem wzięte... Ale i sto razy bardziej wciągająca!

Wciągająca do tego stopnia, że odkąd zaczęłam ją stosować już trzy razy zapomniałam o kolacji. Coś czuję, że moje pośladki skorzystają na tej metodzie.

Moje nowe motto:  Chcesz być fit? Wkręć się w naukę języka!

W jaki sposób?

Niedawno rozpoczęłam pisanie dziennika po francusku oraz tworzenie dialogów różnego rodzaju. Ten tylko wie co to oznacza, kto próbował napisać cokolwiek w języku obcym na poziomie początkującym. Każde jedno zdanie powstaje w pocie czoła, niemal czuję te cierpiące szare komórki, które przedzierają się przez gąszcz zawiłości językowych... Aż w końcu pojawia się ona, upragniona, jedyna i wszechogarniająca Satysfakcja. Rozbrzmiewa teraz niczym chóry anielskie w mojej głowie.

anioł i muzyka


czwartek, 14 kwietnia 2016

Dialogi małżeńskie #1

Wyjazd za granicę ma jedną podstawową zaletę: wszystkie przywiezione tutaj rzeczy są niezbędne, potrzebne i ulubione. Oczywiście, proces dokonywania wyboru był bardzo trudny, ale w tej chwili utrzymanie porządku oraz odnalezienie się we własnych rzeczach jest względnie łatwe i przyjemne.

Wczoraj zabrałam się za porządkowanie ubrań męża. W jego walizce odkryłam mocno, naprawdę mocno sfatygowany podkoszulek, który nadawałby się co najwyżej na szmatkę. Ale szmatek mamy już wystarczająco dużo, więc w pierwszej chwili chciałam ją wyrzucić. Coś mnie jednak tknęło, że skoro ta koszulka znalazła się we Francji, to być może nie stało się to przez przypadek i lepiej poinformuję zanim wyrzucę.

Ja: Kochanie, popatrz co znalazłam.
Mąż: O! Dzięki, będę miał na jutro do pracy.

Ja (po chwili ciszy): Kochanie, ta koszulka nie nadaje się do pracy.
Mąż: Nie? No to będzie na po domu.
Ja: Na po domu też się nie nadaje...
Mąż: CO? Ale jak to?! Spójrz tylko, jest w porządku!!
Ja: Właśnie widzę i chciałabym ją wyrzucić.
Mąż: Nie! To bardzo dobra koszulka! Kupiłem ją jeszcze na studiach!!

Kurtyna.

aforyzmy mąż



środa, 6 kwietnia 2016

Jak przekuć brak pracy w sukces osobisty?

Moje spotkania ze znajomymi w Polsce miały jeden stały i niezmienny punkt programu. Po wypiciu pierwszej kawki, wymianie najciekawszych informacji, ogólnym rozluźnieniu atmosfery i co najważniejsze - upewnieniu się, że nadal nie pracuję, zawsze padało jedno pytanie: Ale właściwie to Ty się tam nie nudzisz? 

Na początku z uśmiechem wymieniałam sprawy, którymi aktualnie się zajmuję: intensywna nauka francuskiego, realizowanie kursów online po angielsku, kursy poszerzające moje kwalifikacje zawodowe,... Najczęściej jednak znajomi zamykali to wszystko w jednym stwierdzeniu: ach, więc odpoczywasz. 

Po pewnym czasie, ale przede wszystkim po przyswojeniu mądrych uwag Polek, które podobnie jak ja mieszkają za granicą, postanowiłam nieco zmienić strategię w tego typu rozmowach. Aktualnie odpoczywam, zwiedzam i podziwiam piękne francuskie widoki. 

Jednak tego typu rozmowy skłoniły mnie do refleksji na temat radzenia sobie z brakiem pracy. Jak nie dać się monotonii? 

1. Rozwój osobisty.


W moim przypadku najważniejszy punkt dnia. To praca nad sobą pozwala mi zachować świadomość, że każdy kolejny dzień przybliża mnie do czegoś. Nieważne jaką dziedzinę wybierzesz: naukę języka, literaturę specjalistyczną, ćwiczenia fizyczne, pielęgnowanie relacji z dziećmi czy kurs fotografii. Ważne, aby każdego dnia mieć poczucie, że robisz coś, co jest dla Ciebie ważne. 

2. Nabranie dystansu, czyli zobacz swoją scenę!


Pewnego dnia postanowiłam po prostu stanąć obok siebie w pewnym oddaleniu i spojrzeć na swoje życie z boku. Co zobaczyłam? Zupełnie inną rzeczywistość niż tą, która jeszcze przed chwilą rysowała się w mojej głowie. Już nie widziałam jedynie małego pokoju, w którym musimy pomieścić się ze wszystkimi naszymi rzeczami i deszczu za oknem. Nagle zobaczyłam, że mieszkamy w uroczym, francuskim miasteczku, a na wyciągnięcie ręki mamy widoki zapierające dech w piersiach. Codziennie mogę rozpocząć dzień od bonjour mon cheri oraz prawdziwego, francuskiego croissanta. Nagle zobaczyłam to, co widzą ludzie, którzy ledwo mnie znają. Swoją scenę, już bez kulis.

3. Planowanie dobrych rzeczy i... celebrowanie momentów. 


Uwielbiam planować, sprawia mi to przyjemność samą w sobie. Teraz organizuję nasz upragniony wyjazd wakacyjny i z każdym kolejnym krokiem niemal czuję już zapach wakacji. Ważne, aby skupić się na planowaniu czegoś, co sprawi Ci przyjemność. Może weekendowy wypad w góry? Zakup książki, którą z przyjemnością będziesz czytać na świeżym powietrzu? Planuj i ciesz się samym procesem, celebruj ten czas. Być może odkryjesz, że nie tylko realizacja celu sprawia radość, ale i droga do niego. 

4. Przyjaciele na wyciągnięcie ręki.


Tak, nawet będąc za granicą mogę powiedzieć, że moi przyjaciele są bardzo blisko. Żyjąc w czasach, które stwarzają tak wiele wspaniałych możliwości, pozostaje nam jedynie korzystać z dobrodziejstw technologii. Wspólna kawka przez skype? Rozmowa z kilkoma osobami na raz? Czemu nie! Okazuje się, że będąc oddalonym o tysiące kilometrów, znalezienie czasu na takie spotkanie może stać się o wiele łatwiejsze. 

5. Zapisywanie sukcesów. 


Brak pracy zawodowej spowodował, że straciłam ważny element, który codziennie mówił mi: "byłaś w pracy, a więc zrobiłaś całe mnóstwo ważnych rzeczy". Teraz te "ważne rzeczy" stały się płynne, ponieważ wyłącznie ja o nich decyduję, tylko ja o nich wiem i nikt mnie z nich nie rozlicza. Piękne, ale i niebezpieczne... Niebezpieczne, bo po dniu wypełnionym różnego rodzaju aktywnościami może pojawić się myśl "nie zrobiłam nic takiego". Błąd! Ugotowałaś obiad, zajęłaś się dziećmi, byłaś na kursie językowym, przeczytałaś coś ważnego? Zapisz to. Po każdym dniu znajdź chwilę, aby spisać wszystkie swoje aktywności. Taka lista pozwala zorientować się na co poświęcamy czas, czego jest dużo, a czego być może za mało. Przede wszystkim zaś przypomina nam, że owszem - zrobiłaś całe mnóstwo ważnych rzeczy

aforyzmy cytaty teatr scena


poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Mała chandra na obczyźnie

Witaj Francjo! - krzyczałam radośnie w myślach jeszcze kilka dni temu, będąc w domu i czekając niecierpliwie na wyjazd. Miesięczny pobyt w Polsce zaczął mi już odrobinę doskwierać, szczególnie że przez cały ten czas mieszkałam u rodziców. Mój M. dojechał do mnie dopiero na Święta, więc pobyt w Polsce w dużej mierze oznaczał jednocześnie tęsknotę za mężem.

Dzisiaj jestem we Francji. Przywitała mnie ciepłym powietrzem i deszczową aurą, wygląda na to, że na słoneczną wiosnę przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.

Dzisiaj... mam dzień słabości. Nie zrealizowałam prawie żadnego planu z mojej ambitnej listy celów pt. Do zrobienia po przyjeździe. Dopadły mnie oczywiście wyrzuty sumienia i w pierwszej chwili zupełnie nie rozumiałam dlaczego tak mi dzisiaj ciężko. Zaczynam rozumieć dopiero teraz... Aklimatyzuję się od nowa. Mój sposób funkcjonowania w Polsce bardzo różni się od tego jak żyję we Francji. Wygląda na to, że mój umysł potrzebował tego dnia na zrozumienie zmiany oraz zaakceptowanie jej.

Przestawiam się na nowy tryb. Co przyniesie jutro? Realizację chociaż kilku postanowień, dwóch najważniejszych:

1. Nauka francuskiego.
Muszę wrócić do nauki języka, choć wiem że pierwsze powtórki po miesięcznej przerwie będą najtrudniejsze.  Ale wiem również, że nowe słownictwo wciągnie mnie bardzo szybko, a fascynacja językiem da o sobie znać. Wystarczy dać mu szansę.

2. Spacer.
Najlepsze lekarstwo na słabsze dni. Ciepłe wiosenne powietrze na pewno doda wystarczająco dużo energii, nawet pomimo braku słońca. 

.... ale dzisiaj tak:




środa, 23 marca 2016

Jak poradzić sobie z tęsknotą? 5 zalet rozłąki

Wyjazd za granicę nieodłącznie wiąże się z dwoma sformułowaniami: do widzenia oraz witaj. Żegnam się z rodziną, przyjaciółmi, kochaną sunią, z miastem w którym mieszkałam od dzieciństwa... dużo tych pożegnań. Co jakiś czas żegnam się również z mężem, szczególnie gdy decyduję się na dłuższy wyjazd do bliskich.

Te pożegnania mają w sobie jednak coś dobrego. Tym dobrem jest świadomość, że po pewnym czasie będę mogła powiedzieć witaj. I tutaj zaczyna się coś niesamowitego...

1. Czas dla przyjaciół. 


Pisałam niedawno o przyjaźni tutaj: co-jest-w-zyciu-naprawde-wazne.html. Paradoksalnie, moi przyjaciele są teraz o wiele bliżej, niż byli gdy mieszkaliśmy niemal obok siebie. Teraz wszyscy mamy dla siebie czas i nagle to inne sprawy są odkładane na później... już nie my.

2. Dystans do rodzinnych niesnasek. 


Wyjazd do Francji pozwolił mi nabrać dystansu do rodziny. Zaczęłam pielęgnować w sobie wewnętrzny spokój, który staram się utrzymywać niezależnie od sytuacji panującej wokół mnie. Nie analizuję słów, przestałam irytować się nadopiekuńczością mojej mamy... Przecież to wszystko jest tymczasowe.

3. Rodzina tęskni... i docenia. 


Przyjeżdżając do domu staram się dzielić czas pomiędzy rodzinę, przyjaciół oraz tzw. sprawy do załatwienia. Grafik jest dosyć napięty, w związku z tym rodzina zaczęła doceniać momenty, które możemy spędzać razem. Wszyscy wiemy, że kolejna okazja pojawi się nieprędko. Nagle jest więc spokojniej, milej, jakby cieplej. 

4. Szersze spojrzenie.


Pobyt w dwóch rzeczywistościach, które przeplatają się wzajemnie, pozwala mi spojrzeć na każdą z nich z dystansu. Zauważyłam, że przyzwyczajenie do pewnych spraw pozbawiło mnie adekwatnej oceny sytuacji. Coraz szybsze tempo życia, jakiemu poddawałam się będąc w Polsce powodowało, że umykały mi cenne chwile. Nie zastanawiałam się nad zmianą, płynęłam z prądem. Wyjazd do Francji wywrócił wszystko o 180 stopni, mogłam się zatrzymać... i pomyśleć. Pojawił się nowy punkt odniesienia, zupełnie nowe refleksje, świeże wnioski. Zauważyłam, że można inaczej.

5. Świeżość związku.


Tęsknota towarzyszy naszemu związkowi niemal od samego początku, nie zliczę ile pożegnań i powitań mamy już za sobą. Za każdym razem przynosiła jednak coś dobrego, umacniała nas. Za nami całe miesiące spędzone osobno. W tej chwili wystarczą dwa dni rozłąki, żebyśmy później długo cieszyli się sobą jak szaleni. Nie było łatwo, ale myślę, że to właśnie ta długa tęsknota nauczyła nas doceniać wspólnie spędzane dni. 




czwartek, 10 marca 2016

Co jest w życiu naprawdę ważne?

Niedawno przyjechałam do Polski odwiedzić rodzinę i przyznam, że materiały do nauki francuskiego wciąż leżą nietknięte w walizce. Tym razem nie mam jednak wyrzutów sumienia, bo po raz pierwszy od dawna mam poczucie, że robię coś naprawdę ważnego. 

Swój czas poświęcam na coś, czego najbardziej mi brakuje we Francji: przyjaciół. Mieszkając w Polsce wciąż miałam poczucie, że moi przyjaciele są blisko i w każdej chwili mogę ich zobaczyć. W każdej chwili, a więc niekoniecznie dzisiaj. Może jeszcze nie jutro, nie w tym tygodniu, nie w tym miesiącu, bo..... i tutaj następowała cała lista spraw ważnych i ważniejszych do załatwienia.

Studia, praca zawodowa, praktyki, egzamin językowy, szkolenia. Studia traktowałam poważnie i wciąż szukałam kolejnych okazji do rozwoju oraz zdobycia kolejnego dokumentu potwierdzającego moje kwalifikacje. To wszystko wypełniało mój czas po brzegi, zaś w ostatnim roku nastąpiła kulminacja. Wyjazd męża do Francji i tęsknota za nim spowodowały, że wyczerpywałam resztki energii i słabłam. Czułam się przemęczona i rozdrażniona, reagowałam nerwowo na wszelkie próby kontaktu ze strony przyjaciół. Dlaczego oni mi zawracają głowę, przecież nie mam czasu! 

Po obronie pracy magisterskiej i przekazaniu obowiązków zawodowych spakowałam walizki i wyjechałam do Francji. Tutaj nastąpiło coś nowego.... czas. Nagle miałam czas. Mogłam nareszcie zatrzymać się w tym pędzie i po raz pierwszy od dawna spokojnie pomyśleć

Ten wyjazd ma jedną, ogromnie ważną zaletę. Zrozumiałam, że chcę dbać o bliskich mi ludzi i nie zaniedbywać przyjaźni. Zatrzymać się w tym pędzie codzienności i znaleźć chwilę na kawę z przyjaciółką, na zabawę z dziećmi przyjaciela, na wysłuchanie ich radości. Te drobne momenty utrwalają więź i dostarczają pięknych, bezcennych emocji. 

Dostałam szansę spojrzenia na swoje życie z boku i jestem bardzo wdzięczna, że zrozumiałam to wszystko, gdy jeszcze nie było za późno. Przyjaciele na mnie poczekali. 

Co jest w życiu naprawdę ważne? 

Każdy z nas ma własną odpowiedź na to pytanie. Usiądźmy na moment spokojnie i zastanówmy się czy nasze wybory dostarczają nam tego, co daje nam szczęście. 

Jeśli nie, postarajmy się coś zmienić. 

Jeśli tak, róbmy to dalej.



środa, 24 lutego 2016

Jak nie wpaść w sidła lenistwa? Mój niezawodny sposób na naukę

Wszyscy doskonale wiemy, że nauka języka to proces pracochłonny, który wymaga przede wszystkim ogromnej samodyscypliny. Codziennie łapię się na targowaniu samej ze sobą "jeszcze nie teraz, później", "jeszcze tylko sprawdzę co na facebooku" i w końcu najbardziej niebezpieczna myśl "w zasadzie to nie muszę się dzisiaj uczyć".

Jak z tym walczyć? Od dwóch miesięcy testuję sposób, który w moim przypadku okazuje się skuteczny.

Monitorowanie postępów i magiczna moc 15 minut

W pewnym momencie ktoś zapytał mnie ile godzin tygodniowo poświęcam na naukę. Odpowiedziałam szczerze: nie wiem
I ten krótki moment uświadomił mi, że zupełnie nie mam kontroli nad tym, co robię. Postanowiłam to zmienić.

Jak najprościej monitorować postępy w nauce? 
Wykorzystać Excela!

  • Stwórz prosty arkusz i uwzględnij w nim aktywności, nad którymi chcesz pracować. 
    • U mnie pojawiły się kolumny: j. angielski, j. francuski oraz ćwiczenia. 
  • Koniecznie twórz podsumowania danego dnia oraz podsumowania tygodniowe
    • To pozwoli Ci na bieżąco monitorować sytuację oraz postępy, jakie robisz.
  • Ucz się przez 15 min.
    • Z takim założeniem usiądź do nauki, kwadrans to czas który realnie większość z nas jest w stanie wygospodarować. Dzięki temu już po chwili możesz wpisać w swój organizer pierwsze 0,25 czasu poświęconego na obrany przez siebie cel. 
    • Tutaj właśnie rozpoczyna się magia, ponieważ:
      • Istnieje duża szansa, że po 15 minutach pojawi się w Tobie ochota na kontynuowanie rozpoczętego zadania. Zajmie to pewnie dodatkowe 10 minut, które jednak nie prezentują się tak korzystnie. Może zdecydujesz się na dodatkowe pięć, aby domknąć kwadrans? 
      • Tym prostym sposobem mamy już pełne pół godziny spędzone na nauce i... nic nie stoi na przeszkodzie, aby poszerzać ten czas o kolejne kwadranse :) 
  • Notatnik lub stoper
    • Ustaw stoper w komórce lub miej otwarty notatnik i wpisuj czas rozpoczęcia nauki. Notatnik częściej pozwala się "zagapić" i w efekcie uczyć się dłużej, niż pierwotnie planowaliśmy. 
  • Apetyt rośnie w miarę jedzenia
    • Po swoim pierwszym tygodniowym podsumowaniu nie byłam zachwycona wynikami, uważałam, że stać mnie na więcej. Excel pokazuje mi czarno na białym w które dni mogłabym popracować dłużej, żeby zwiększyć tygodniowy wynik.

Sposób na naukę

środa, 17 lutego 2016

Francuski dla początkujących ESKK - zeszyty do nauki francuskiego

Dzisiaj chciałabym opisać swoje ostatnie odkrycie tzn. zeszyty do nauki j. francuskiego o których pisałam tu: nauka-francuskiego-pulapka-wlasnych-oczekiwan 

Wpis podzieliłam na kilka części: 
1) Opis ogólny + zdjęcia
2) Opis szczegółowy tj. zalety i wady + zdjęcia
3) Kwestie techniczne


Francuski dla początkujących ESKK
- Europejska Szkoła Kształcenia Korespondencyjnego 

1) Opis ogólny:

Po sfinalizowaniu zakupu dostajemy 20 zeszytów zawierających 40 lekcji, czyli każdy zeszyt składa się z dwóch lekcji. Do zestawu dołączony jest segregator oraz 20 płyt CD. 

Zalety
+  Segregator umożliwia zachowanie porządku, dzięki czemu zeszyty nie fruwają po całym pokoju. A w moim przypadku byłoby to pewne. 

+  Nagrania można do woli kopiować, więc francuski umila mi czas np. w drodze na zakupy. Jest to o tyle cenne, że mogę wsłuchiwać się w dialog, który już wcześniej przerobiłam i dzięki temu oswajać się z wymową. 

ESKK

francuski dla początkujących
francuski dla początkujących


2) Pokaż kotku co masz w środku:

Każdy zeszyt podzielony jest na następujące działy: gramatyka, wymowa, słownictwo, słuchanie i mówienie, czytanie i pisanie, podsumowanie.

ZALETY:

  • Każdy dialog, każde nowe słówko i prawie każde ćwiczenie są nagrane. Dla mnie jest to absolutny hit, bo przy samodzielnej nauce takie nagrania stanowią jedyne źródło wiedzy na temat poprawnej wymowy.
  • Zapis fonetyczny! Ileż ja się tego naszukałam w różnych podręcznikach. Najczęściej kończyło się porażką i sama wyszukiwałam w słowniku, a później notowałam. Teraz też notuję, ale już nie muszę szukać - duża wygoda i oszczędność czasu. 
  • Bardzo dużo różnych ćwiczeń utrwalających poznany wcześniej materiał. Ćwiczenia także ze słuchu.
  • Teksty i dialogi są czytane w naturalnym tempie, czyli płynnie i dosyć szybko. Czasami mam trudność, żeby zrozumieć je za pierwszym razem, ale to pozwala uczyć się mówionego języka. 
  • Ciekawy pomysł na powtórki ze słownictwa < KLIK > Otóż, w tzw. minisłowniczku słówka francuskie są zapisane kolorem czerwonym. Za pomocą czerwonej nakładki (dołączonej do zestawu) stają się one niewidoczne i widzimy tylko słówko w j. polskim. Krótko mówiąc, prosty sposób na zastąpienie klasycznego zasłaniania ręką :) 
  • Gramatyka jest wyjaśniania zwięźle i zrozumiale < KLIK > Na tyle zrozumiale, że ja, laik absolutny, wiem o co chodzi. 
  • Na końcu każdej lekcji znajduje się krótkie podsumowanie gramatyki oraz odmiana poznanych czasowników KLIK >
  • Każdy zeszyt zawiera na końcu: odpowiedzi do ćwiczeń, słowniczek wszystkich stosowanych słów (gdyby coś nam wcześniej umknęło) oraz zapis nagrań

Zalet jest całe mnóstwo, teraz kilka WAD:

  • Każda lekcja zawiera dużą dawkę nowych informacji i na początku przygody z językiem może to skutecznie zniechęcić (mnie zniechęciło, na szczęście sięgnęłam ponownie).
  • Informacje są rozsypane, np. znalezienie konkretnego zagadnienia gramatycznego, które przerabialiśmy kilka lekcji wcześniej jest trudne. Ja poradziłam sobie z tym problemem zakładając zeszyt i przepisując zasady gramatyczne oraz odmianę czasowników.
  • Taka forma nauki wymaga dużego samozaparcia i mobilizacji. 

wymowa francuskagramatyka francuska


części ciała po francusku
Czerwona nakładka

zaimki przymiotne dzierżawcze
Gramatyka

czasownik devoir odmiana
Krótkie podsumowanie gramatyki

3) Kwestie techniczne:

  • Do twórców można dostać się tędy: http://eskk.pl
  • ESKK dysponuje zeszytami do nauki różnych języków, a także kursami zawodowymi (komputerowe, księgowe, kadrowe, logistyczne, etc)
  • Ja mam wydanie z 2006 roku, teraz istnieje wersja uaktualniona:
Źródło: eskk.pl
Na koniec ciekawostka. Kurs ten jest stworzony przez firmę, która zajmuje się edukacją na odległość. W środku każdego zeszytu znajduje się test, który podobno można do nich wysłać i nauczyciel odeśle poprawiony. Nie korzystałam z tej formy, więc nie wiem czy działa, ale informuję :)

A Wy z jakich pomocy naukowych korzystacie? 

czwartek, 11 lutego 2016

Nauka francuskiego - pułapka własnych oczekiwań

Ostatnimi czasy mocno zaniedbałam to miejsce, nadeszła pora aby się wytłumaczyć :)

Po pierwszym zachłyśnięciu Francją, językiem oraz wszystkimi nowościami z tym związanymi, dopadło mnie.... zniechęcenie. Początkowo uczyłam się jak szalona - całe dnie spędzałam na mozolnym tłumaczeniu piosenek, klikaniu w Memrise, nazywaniu otaczających mnie przedmiotów... A efekty wciąż były mizerne. 

W międzyczasie odkryłam fantastyczną stronę do szlifowania angielskiego i moje zainteresowanie skierowało się właśnie tam. Ach, jakież to przyjemne mieć świadomość, że pracujesz nad wdrapaniem się na poziom C1. TO jest prawdziwa satysfakcja, sukces, fanfary i juupi czujesz, że żyjesz! A nie jakieś głowienie się nad wyartykułowaniem absolutnie podstawowych stwierdzeń z życia codziennego. 

Na szczęście zachowałam jakieś resztki rozsądku i francuski nie poszedł całkowicie w odstawkę, uczyłam się go wciąż codziennie, ale zdecydowanie krócej. Poprzestawałam na Memrise, ale nieuchronnie nudził mi się on coraz bardziej. Postanowiłam więc znaleźć nową metodę nauki

Bez przekonania sięgnęłam po komplet zeszytów ćwiczeń mojego M., które przeglądałam po raz pierwszy zaraz po przyjeździe do Francji. Zeszyty są przeznaczone do samodzielnej nauki, ale i wymagające. Jeden zeszyt to dwie lekcje, ale w każdej z nich jest dużo dialogów, słuchania i całe mnóstwo słownictwa oraz ćwiczeń do wykonania. Jak łatwo się domyślić, tuż po przyjeździe do Francji jako absolutna świeżynka językowa - przeraziłam się niemiłosiernie swoim absolutnym brakiem rozumienia czegokolwiek. Jednorazowa, zalecana partia materiału do przyswojenia przypieczętowała wspomniane przerażenie i w efekcie odrzuciłam to wszystko z niesmakiem.

Jak więc mówiłam, niedawno sięgnęłam po te materiały ponownie

I tutaj nastąpiło olśnienie. Eureka. Ach! Ja rozumiem!
Przejrzałam jeden zeszyt i całkiem sporo rzeczy już wiedziałam, Następny poświęcony był liczbom i tutaj kolejny uśmiech, bo przecież już to przerabiałam.

Zachęcona takimi budującymi obserwacjami, rozpoczęłam naukę. Oczywiście, wciąż nie jest różowo, bo o wiele trudniej zmobilizować się do regularnego wypełniania ćwiczeń, słuchania, czytania na głos i notowania, niż do regularnego klikania

Cieszę się jednak, że udało mi się pokonać kryzys i wróciłam do efektywnej nauki francuskiego. Zaowocowało to również, jak widać, powrotem na bloga :-)

P.S.
Wspomniany w poprzednim wpisie podręcznik niestety nie sprawdził się, bo brakuje w nim nagrań - nauka wymowy okazała się mocno problematyczna.

nauka francuskiego



środa, 13 stycznia 2016

Jak uczyć się języka obcego? Moje metody

Dzisiaj postanowiłam podzielić się metodami nauki j.francuskiego, jakie udało mi się wypracować przez ostatnie dwa miesiące. Staram się wciąż je urozmaicać, bo zauważyłam, że zbyt długie uczenie się z jednego źródła (lub tylko w jeden sposób) z czasem staje się nużące. 

1. Memrise

Od początku mojej przygody z językiem francuskiego korzystam z Memrise i wciąż traktuję go jako główny punkt każdego dnia. O tej platformie pisałam niedawno: Jak się uczyć? Odkrycie miesiąca. Nie udało mi się wtedy wskazać żadnej wady regularnego użytkowania Memrise, w tej chwili mogę dodać, że po dłuższym czasie program zaczyna się nudzić i trzeba jakoś sobie tę naukę urozmaicać.

2. Słówka zaczerpnięte z otoczenia

Metodę tę stosuję także niemal od początku, a polega po prostu na tłumaczeniu przedmiotów z otoczenia (klasyk). W celu uprzyjemnienia sobie tego zajęcia i lepszego zapamiętania słówek, tworzę od czasu do czasu takie wesołe obrazki

la salle de bains słówka
la salle de bains - słówka

la chambre słówka
la chambre - słówka
Przyjemne i ułatwia zapamiętywanie, jednak dosyć czasochłonne.
Notuję również słówka napotkane gdzieś po drodze, np. gdy jedziemy samochodem lub spacerujemy po okolicy. 

3. Tłumaczenie piosenek / filmików z youtube

Ten rodzaj nauki traktuję jako formę rozrywki, od czasu do czasu wynajduję sobie coś na youtube i sprawdzam słówka, a następnie wprowadzam je do Memrise. Ostatnio zafascynowałam się piosenkami z bajek Disney'a po francusku :) Pierwsze odsłuchanie to był absolutny szok, ale po skrupulatnym wypisaniu kluczowych sformułowań, sprawdzeniu znaczenia i nauczeniu się ich nareszcie słucham tej piosenki i ją rozumiem - CUDOWNE UCZUCIE! :-)))


Teksty piosenek (tłumaczone na język angielski) można znaleźć tutaj:
http://lyricstranslate.com/fr/pocahontas-lair-du-vent

4. Nauka z podręcznika

Dosyć długo zwlekałam z nauką w formie tradycyjnej, bo uważałam że nie mając wcześniej zupełnie do czynienia z językiem za szybko się zniechęcę. Dopiero niedawno sięgnęłam po podręcznik i widzę, że taka kolejność to był dobry wybór, bo ucząc się samodzielnie od początku z książki zwyczajnie nie poradziłabym sobie. Obce słownictwo, obce sformułowania i do tego brak wymowy to byłaby dla mnie poprzeczka nie do przeskoczenia. Teraz, gdy mam już jakieś podstawy, mogę uczyć się w ten sposób i wielką przyjemność sprawia mi, gdy w trakcie nauki odkrywam, że znam niektóre słówka/sformułowania

A jakie Wy macie metody nauki? Może moglibyście coś polecić, szczególnie na chwile zwątpienia? :)


środa, 6 stycznia 2016

Szukanie mieszkania we Francji

Długo mnie tutaj nie było, ale okres świąteczny spędzony z rodziną całkowicie wywrócił mój tryb funkcjonowania do góry nogami :) Nie było to trudne, bo zaczęłam wypracowywać go ledwo dwa miesiące temu. Ale! Wczoraj nareszcie udało mi się sięgnąć po francuski. Dwa tygodnie przerwy to jednak długo i nauka do łatwych nie należała, ale na szczęście udało mi się przerobić zaplanowaną partię materiału. Muszę zastanowić się w jaki sposób monitorować postępy w nauce, bo to może być dodatkowa motywacja :-)

*

Jesteśmy właśnie na etapie zmiany mieszkania, czy może któraś z Was orientuje się jak wygląda kwestia Internetu w wynajmowanej kawalerce? Jak na razie znalazłam informację, że prawdopodobnie będzie wiązać się to z koniecznością zarejestrowania internetu na nas oraz otwarciem konta bankowego we Francji. Czy istnieje jakaś inna opcja? Dodam, że w całym procesie wynajmu pomaga nam firma mojego męża, która różnego rodzaju formalności bierze na siebie. 

Zastanawiamy się jeszcze nad wynajęciem samego pokoju, bo to rozwiązałoby problem internetu oraz zapewniało różnego rodzaju sprzęty, tylko zupełnie nie wiemy na co nastawiać się mieszkając pod jednym dachem z Francuzem :)  Jak na razie mieszkamy jeszcze w hotelu i dopiero wgryzamy się w temat.

Gdyby któraś z Was miała jakieś doświadczenia związane z tematem wynajęcia mieszkania/pokoju, to byłabym ogromnie wdzięczna za wszelkiego rodzaju wskazówki :))

mieszkanie we Francji